piątek, 4 lipca 2014

Krwawe pożądanie cz 9...

 10 MINUT PÓŹNIEJ W DOMU
Bartek położył delikatnie blondynkę na kanapie.
- Coś Ci przynieść do picia? - Spytał, siadając koło dziewczyny.
- No, możesz mi przynieść sok . Jest w lodówce. - rzekła Angel siadając na kanapie i pokazując na lodówkę. Chłopak uśmiechnął się do niej i poszedł do kuchni.-Naprawdę powinnaś jak najszybciej iść z tym do lekarza. Czym dłużej będziesz zwlekać tym będzie gorzej, a ból sam nie minie.-Odparł. Spojrzała na niego kontem oka i zaczęła się wiercić na sofie.
-Co robiłeś w lesie? -Spytała.-Chyba mnie nie śledziłeś ?
-Hahaha..a po co miał bym to robić?-Roześmiał się.
-Skoro mnie nie śledziłeś to po co tam poszedłeś?-Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Podszedł do niej i podał szklankę z napojem.
-Nie ważne.-Odparł lodowatym tonem. Angela postawiła że już nie będzie dalej go przesłuchiwać.
-Przepraszam , masz racje to nie moja sprawa.- Uśmiechnęła się lekko.-...ale dzięki za ratunek.
 -Nie ma za co.-Westchnął. Nagle otworzyły się drzwi od domu. W nich oboje ujrzeli mamę poszkodowanej dziewczyny. Bartek gwałtownie wstał.
- Ja chyba, będę już wychodzić... - rzekł i szybkim krokiem udał się w stronę drzwi.
- Tak, będzie lepiej dla Ciebie chłopcze jak stąd wyjdziesz. - powiedziała kobieta i rzuciła zimne spojrzenie na wysokiego bruneta.Skinął jej głową i wyszedł. Matka zamknęła drzwi, odłożyła torbę i podeszła do córki.
- Kto to był i co on tu robił?
- Mamo spokojnie - zaczęła córka, poprawiając się na sofie - To jest Bartek, poznaliśmy się w szkole. On mnie tutaj przyniósł, bo wracając ze szkoły lasem, zahaczyłam o korzenie drzew i...
- Yhym, rozumiem ale jakiś strasznie blady ten Twój kolega. -przerwała córce i zaczęła rozmyślać. Angela spoglądała na nią niespokojnie, była ciekawa co zaraz jej powie.
- Nie przyprowadzaj go tu więcej ,dobrze?. - powiedziała matka i zaczęła wybierać numer.
- Nie martw się o to. Nie zamierzam go tutaj ciągnąć - oznajmiła i zaczęła skakać w kierunku swojego pokoju.
- Leż tutaj.-Posadziła ją z powrotem.- Zaraz lekarz do Ciebie przyjdzie. Skąd jest ten chłopiec? Nigdy wcześniej go tutaj nie widziałam.
-Nie mam pojęcia. Nie pytałam się.Ja nie jestem taka i nie wypytuje nowo poznanych osób o wszystko. Mamo! a z resztą co cię to interesuje, -Syknęła zdegustowana.
-Oj no dobrze, tylko się pytam.
-Boże! jaka ty jesteś wścibska .-Rzuciła i położyła się na wersalce.
Kilka minut później pojawił się dr.Stone który zajął się kostką Angeli.
-Będziesz musiała tak chodzić przez tydzień.-Poinformował Stone
-Co!?-Wrzasnęła.-Nie nie nie ...ja przecież muszę się przygotować na bal.
-No niestety proszę Pani.-Wstał , pożegnał się z matką Angeli i wyszedł.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz