sobota, 28 czerwca 2014

Krwawe pożądanie cz8...


Kilka godzin późnej lekcje dobiegły końca. Angela po wyjściu ze szkoły postanowiła wrócić do domu skrótem, przez las. Słońce grzało niemiłosiernie. Gdy znalazła się już w cieniu drzew uderzył w niż silny powiew chłodnego powietrza. Rozpuściła włosy i wzięła głęboki wdech. Powietrze pachniało rosą, gnijącymi liśćmi oraz kwiatami. Zamknęła oczy. Kosmyki blond włosów łaskotały ją w szyje. Zaśmiała się cichutko i ruszyła przed siebie. Przez kolejne pięć minut mknęła wsłuchując się w odgłosy lasu. Trzaskające gałązki pod jej stopami , śpiew ptaków, stukanie dzięcioła. Dźwięki te wypełniały prawie cały bór. Raptem wszystko umilkło. Powietrze stało się cięższe i zimniejsze. Pocierała dłońmi o łokcie próbując się rozgrzać.
 ~Czemu jest tak cicho?- Pomyślała. -Coś jest nie tak, powinnaś się pośpieszyć-Odpowiedział jej wewnętrzny głos. Od razu go posłuchała i przyśpieszyła. Przedzierając się przez florę potknęła się o korzeń drzewa. Przewróciła się na ziemię i zawyła z bólu. Chwyciła za obolałą kostkę. Zacisnęła powieki starając się powstrzymać od płaczu.
- Cholerne kłącze! –Wrzasnęła. Poczołgała się do drzewa i usiadła opierając się o nie plecami. Spojrzała na nogę pełnymi bólu oczyma .
~Nie jest dobrze…- A czego ty się spodziewałaś po takim upadku?- odezwał się głosik i zaczął chichotać.- Dobra ,weź się zamknij!. 
Siedziała tak przez kilka minut zastanawiając się co zrobić. Jej komórka padła, kostka spuchła i w dodatku siedzi sama w lesie.
 – No ,no, no nie za ciekawe to wygląda.- Stwierdził czyjś głos. Dziewczyna wrzasnęła i gwałtownie odwróciła się do tyłu. Był to Bartek. Opierał się o wielki dąb i spoglądał na nią z troską. Zaskoczona otworzyła usta ,ale zaraz potem z powrotem je zamknęła. Uśmiechnął się i ukucnął obok Angeli. 
– Nieźle ją skręciłaś.-Stwierdził nie spuszczając wzroku z opuchlizny. Skrzywiła się z bólu kiedy dotknął jej obolałej kosteczki.
- Zostaw!- Krzyknęła i odsunęła się od niego obejmując obolałą nogę. Uśmiechnął się złośliwie i odsunął jej ręce. Zgromiła go wzrokiem. 
–Zostaw mnie kretynie! To boli!- Syknęła.
- Wiesz, nie słyszałem jeszcze by skręcona kostka kogoś nie bolała.- Odparł spokojnie i ujął delikatnie jej stópkę. Znów się skrzywiła i wbiła paznokcie w ściółkę. Przez jakiś czas panowała nieprzyjemna cisza.
- Daleko masz do domu ?- Zapytał.
 – Mm..Jakieś dziesięć góra piętnaście minut drogi stąd
. –Nie dasz rady dojść.-Odrzekł. Zamknęła oczy i nabrała do płuc kolejną dawkę leśnego powietrza. 
– Odprowadzę cię, dobrze?- Spojrzał w jej fiołkowe oczy.  
~Zgódź się ! zgódź !.. On jest taki słodki! I chce ci pomóc . Nie możesz odmówić.-Pisnął z radości wewnętrzny głos.  Zerknęła na Bartka podejrzliwie.  
~Ja go ledwo znam! Wpadliśmy na siebie dwa razy w szkole- Bąknęła.- No ale popatrz , czyż nie dziwne jest to że nagle kiedy potrzebujesz pomocy zjawia się właśnie on? –szepnął głos. Nie odpowiedziała. 
–Mogę? –Wyciągnął do niej dłoń.
-Oczywiście -Uśmiechnęła się i złapała go za rękę. Podciągnął ją do góry, a ona objęła jego za szyję. Szli w milczeniu.
- Wiesz co ..myślałem że w szkole specjalnie na mnie wpadasz, ale teraz muszę stwierdzić że jest z ciebie niezła łamaga.-Zaśmiał się.
 –Nie jestem łamagą!- Odszczekała.
-Owszem , jesteś.-Powiedział to tak cicho ,że ledwo go usłyszała. Pokręciła głową i westchnęła. On natomiast chichotał pod nosem.
- Jak noga?- Ta nagła zmiana jego tonu głosu od razu wyrwała ją z przemyśleń.
- Nadal boli- Szepnęła zaciskając zęby.
- Powinnaś iść z tym do lekarza.
- Wiem, pójdę.- odrzekła


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz